Kiedy przeglądamy książki o komunikacji lub poradniki parentingowe i zderzymy to z rożnymi grupami dyskusyjnymi, możemy wyróżnić dwa obozy próbując rozwiązać sytuacje w których druga osoba nie współpracuje.
Pierwszym jest podejście, w którym nie należy używać rozkazów typu: „Jeśli tego nie zrobisz to …” czyli tzw. zdania warunkowe lub po prostu kary są tutaj mocno krytykowane.
Za chwilę przejdziemy do przykładów więc mam nadzieję, że obraz nieco się rozjaśni. Podstawą takiego podejścia jest fakt, że zdania warunkowe lub kary wywołują złość i nie prowadzą do rozwiązania problemu a raczej buntują odbiorcę przeciw nam samym i z tym się zupełnie zgadzam. Z takim podejściem strzelamy sobie po prostu w kolano.
Postanowiłem jednak zadać sobie pytanie co by było, gdyby…
(Znasz je pewnie z mojego kursu kreatywności: KLIKNIJ TUTAJ)
…i tak narodził się drugi obóz, który patrzy na to przychylniejszym okiem. Co gorsza, w wielu naprawdę dobrych książkach, które przeczytałem znalazłem argumenty zarówno na pierwsze podejście jak i na drugie. O co więc chodzi?
Kiedy pewnego wieczoru czytałem książkę o komunikacji z furiatami, w tle słyszałem roześmiane buzie całej mojej trójki wojowników oglądających dobranocki. zrozumiałem wtedy, że oba podejścia mają słuszność, jednak decydujące znaczenie ma sytuacja, w której są zastosowane. Rozwińmy nieco bardziej temat.
Dwa światy nadchodzą…
Być może wiemy już ze u dzieci świat logiczny i emocjonalny nie jest taki sam jak w przypadku dorosłych. O ile dzieci doskonale porozumiewają się językiem emocji o tyle świat loginy jest dla nich wciąż jeszcze jedną wielką zagadką.
Druga rzecz: te dwa światy wzajemnie się blokują. Ja często podaję przykład kłótni, po której, gdy tylko ochłoniemy, to uświadamiamy sobie, że powiedzieliśmy o kilka słów za dużo a wcale nie chcieliśmy ich powiedzieć – po prostu ‘tak jakoś wyszło’.
W tych kategoriach mamy bardzo dużo z dziecka i każdemu z nas zdarzyło się zachowywać nieco irracjonalnie, prawda?
Tu jednak chciałbym rozgraniczyć dwie sytuacje: pierwsza to taka, w której nasze dzieci (lub my sami) nie wiedzą jeszcze jak się zachować w danej sytuacji. Powiedzmy ze dostały po raz pierwszy złą ocenę w szkole i zupełnie straciły głowę wpadając w panikę.
Jest to zrozumiale, ponieważ ta sytuacja jest nowa i nie przerobiły jeszcze tego wariantu w przeciwieństwie do dorosłych którzy maja za sobą już spory bagaż doświadczeń.
Po drugie, My, rodzice, czy ogólnie dorośli wiemy nieco więcej na temat jak radzić sobie ze stresem czy nowymi sytuacjami i potrafimy przeanalizować daną sytuacje oraz znaleźć wyjście.Jednak dzieci nie mają o tym jeszcze kompletnie bladego pojęcia i tutaj nasza rola sprowadza się do bycia przewodnikiem.
Innymi słowy chcemy pokazać i nauczyć nasze dzieci różnych sposobów wyjścia z trudnych sytuacji – sytuacji, które są dla nich wciąż nowe a one nie mają jeszcze właściwych narzędzi, aby sobie z nimi poradzić.
Czas na przykłady
Podam przykład. Wkrótce moje dzieci wyjeżdżają wraz z żoną do znajomych na 3 dni. Jest tam pewien chłopiec, który często pada w złość. Wtedy płacze tak, że wszyscy zaczynają się go bać.
Moja córka ( 6 lat) (przyznała ze trochę obawia się co zrobić jeśli on znów zacznie tak głośno płakać. Oczywiście mogę jej powiedzieć „Tylko ty nie płacz, bo wrócimy do domu”. Mogę tez powiedzieć. „Oczekuję, że zachowasz spokój”.
Wiem jednak, że to absolutnie nic nie zmieni. Dodatkowo, ta sytuacja jest dla niej nowa i zwrócenie się do mnie pokazało jak dużym zaufaniem mnie obdarzyła.
Co zrobiłem? Opowiedziałem jej bajkę o Maćku, który miał dobrego przyjaciela, jednak czasami ten przyjaciel zaczynał krzyczeć. Wtedy Maciuś po prostu wstawał i wychodził do innego pokoju. Gdy kolega się uspokoił, znów mogli się razem bawić”.
Siłą bajek jest właśnie to, że potrafią przemycać rozwiązania dzieciom.
Po drugie, porozmawialiśmy sobie trochę o tym Jak rządzić poprzez bycie uprzejmym i zadawanie pytań.
Druga strona medalu czyli…
Jest jednak druga sytuacja – sytuacja dobrze znana naszym dzieciom, np wtedy, gdy kilka tygodni temu ustaliliśmy dyżury na sprzątanie zabawek. Dziś jednak mój syn stwierdził ze sprawdzi czy może się zbuntować, mówiąc ‘ja dziś nie sprzątam”. Wiem, że sprzątanie zabawek jest mu dobrze znane i to rozumie.
W takim wypadku powiedziałbym: „Kilka tygodni temu razem ustaliliśmy dyżury na sprzątanie. Pamiętasz? (Czekam na potwierdzenie). W związku z tym, ponieważ dziś wypada twój dyżur oczekuję, że wypełnisz naszą umowę i posprzątasz. Jeśli tego nie zrobisz z przykrością będę musiał posprzątać je za ciebie zabierając zabawki do worka i wynosząc je na strych na cały miesiąc. Bardzo bym tego nie chciał, bo wiem, ile radości sprawia ci zabawa nimi. Rzecz w tym, że te zabawki bardzo nam wieczorem przeszkadzają, gdy plączą się pod nogami a my nie chcemy przypadkiem na nie nadepnąć. Dlatego proszę pomóż mi zaradzić tej sytuacji”.
Oczywiście wszystko to mówię z lekkim uśmiechem, ciepłym acz stanowczym głosem stosując moją ulubioną zasadę: „słuchamy tych których lubimy”.
Rozbierzmy to na czynniki pierwsze
Zobacz, że w tym przypadku jest duża szansa, że moja reakcja nie wywoła buntu z kilku powodów.
- Po pierwsze zapytałem go, czy pamięta nasza umowę. Jeśli potwierdzi to mamy wspólny punkt zaczepienia.
- Pokazałem również, że stoję po jego stronie, ponieważ wiem, że ta zabawa sprawia mu przyjemność i za nic nie chcę go jej pozbawiać.
- Uzasadniłem również swoje ‘dlaczego”.
- Na samym końcu poprosiłem go o pomoc we wspólnym rozwiązaniu problemu. Nie stałem się wiec rodzicem ‘wszystkowiedzącym i rozkazującym” ale kimś kto szuka rozwiązania razem z nim.
Zabrałem więc tę osobę w podróż w czasie do przyszłości pokazując co się stanie oraz jak to wpłynie na nas oboje.
W świecie dorosłych jest podobnie. Inaczej będziemy rozmawiać z pracownikiem, który dopiero się uczy i popełnia błędy w wyniku braku doświadczenia a inaczej kimś kto już któryś raz to robi i w wyniku niedbalstwa dopuszcza się błędów.
Inaczej będziemy rozmawiać ze współmałżonkiem, który doświadcza trudnych chwil i nie wie jak sobie z tym poradzić a inaczej z kimś kto mimo wcześniejszych wspólnych prób zaradzenia prób ciągle na nas krzyczy i trzaska drzwiami.
Notabene to co opisałem ma swoja nazwę i świetnie sprawdza się w rozmowie z nieco trudniejszymi ludźmi. Co najlepsze możemy zastosować ja również do siebie. Załóżmy ze jesteśmy osobami niekonsekwentnymi.
Powiedzmy wówczas do siebie” „Od tej pory oczekuję ze będę robił to do czego się zdeklarowałem…”
A teraz twój ruch:
Znajdź ostatnią sytuację, kiedy stosowałeś zdanie warunkowe lub coś na wzór kary. Następnie spróbuj w myślach przerobić swoją wypowiedź zgonie z powyższym wzorem. Koniecznie daj znać, jak Ci poszło. Znajdziesz mnie w zakładce kontakt-)
PS.
A tutaj znajdziesz podstawowy zakres oprogramowania jakim jest nasz mózg.
Literatura do artykułu:
Jak rozmawiać z furiatami (Mark Goulston)
Dobra relacja (Małgorzata Musiał)