Na wstępie muszę Ci powiedzieć, że mam pewien problem. Z jednej strony każdy z rodziców chce stawać się coraz lepszy i interesują go błędy, jakie może popełnić, a z drugiej, gdy czytamy tego typu artykuły, budzi się w nas pewien rodzaj systemu obronnego.

Ten sam system nota bene włącza się często u naszych dzieci pod wpływem naszych komunikatów, ale o tym innym razem. Jednak, daleki jestem od osądzania i oceniania kogokolwiek, bo mój własny przykład pokazuje,że ojciec nie jest tworem idealnym.

Czy zdarzają ci się dni, kiedy masz po prostu wszystkiego dość? Najchętniej spakowałbyś najpotrzebniejsze rzeczy o wziął miesięczny urlop od bycia rodzicem? Ja tak miałem, mam i będę miał.

Tu jednak z pomocą przychodzi piękne latynoskie powiedzenie ‘mañana sol”, czyli: jutro znów wstanie słońce-).

W tym artkule chciałbym przedstawić ci 5 błędów, które, jako zwykły człowiek zdarza mi się popełniać jednocześnie mając świadomość, że każdego dnia ich częstotliwość powinna się zmniejszać-)

Zanim jednak zaczniemy, może cię też zainteresować:

”Akademia_Pianina”

Prosta metoda jak pracowac z trudnymi dziećmi, z której niewielu zdaje sobie sprawę (link)

Jeśli nie masz jeszcze własnego hobby, koniecznie zajrzyj tutaj (link)

Ciekawy atykuł o tym jak dbać o cerę (napisalem go specjanie dla swojej żony (link)

Zobacz 13 sposobów komunikacji, które możesz zastosowac już dziś (link)

No to lecimy-)

Brak uprzejmości

Starsze pokolenie ma wręcz wpisane w kod genetyczny uprzejmość do swoich rodziców. Była ona tak mocno wystawiona na piedestał, iż nawet zwracano się do mamy czy taty w trzeciej osobie. Znacie może jeszcze takie osoby? (Ja tak).

Dlaczego jednak ta komunikacja jest jednokierunkowa i te same dzieci nie otrzymują uprzejmości od swoich rodziców?

Wyobraźmy sobie jakby to było, gdyby, zarówno rodzice jak i dzieci zwracały się do siebie z uśmiechem i szacunkiem?

Nierealne? Okazuje się ze nie. Otóż, 2 lata temu po przeczytaniu kilku fajnych książek i zafascynowaniu się tematyką komunikacji z dziećmi oraz wychowania, zacząłem zmieniać swój komunikat do swoich dzieci.

Musisz wiedzieć, że jedna z moich córek jest wyjątkowa. Doskonale wie, czego chce i im większe kary dawałem, (z czego wcale nie jestem dumny) tym większe zauważałem na jej ustach zadowolenie.

W pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że każdy mój krzyk, każda kara stanowi dla niej zwycięstwo. Skończyły mi się argumenty, więc postanowiłem coś z tym zrobić i …zacząłem być dla niej bardziej uprzejmy.

Zacząłem prosić a nie żądać. Zacząłem rozmawiać a nie krzyczeć. Zacząłem rozumieć jej uczucia zamiast moralizować. Efekt? Mimo że nie zawsze jest kolorowo (jak wszędzie), to dziś czytamy razem książki, mamy chwilę w ciągu dnia tylko dla siebie i więcej się przytulamy.

Tak, potwierdzam – to działa-).

Brak wiedzy na temat metod komunikacji.

Załóżmy, że do tej pory elementem, który dawał nam przewagę, była władza wynikająca z tego, że jesteśmy, jako rodzice, więksi, silniejsi, a nawet niektórzy z nas twierdzą, że mądrzejsi.

A gdybyś tak pewnego dnia obudził się rano i zauważył, że nagle z jakichś tajemniczych powodów wszystkie te argumenty przestały mieć znaczenie?

Ja pokusiłem się o taką refleksję i to co zobaczyłem, wcale mi się nie podobało-).

Zamiast tego można się zastanowić jak to ominąć w prosty sposób.

Załóżmy, że spośród wielu form komunikacji wybierzemy 6 naszych ulubionych. Ooo, teraz sytuacja znacznie się zmienia, bowiem gdy jeden ze sposobów nie zadziała, zawsze mamy drugi.. i kolejny. Wiecie co w tym wszystkim jest jednak najpiękniejsze?

To, że mając taką paletę możliwości z jakichś powodów stajemy się mniej sfrustrowani oraz trudniej ulegamy zdenerwowaniu. I to jest piękne-).

Podsuwanie gotowych rozwiązań (zawsze!)

Jest godzina 14.00. Mój syn wraca ze szkoły i opowiada mi kilka epizodów ze swojego dnia. Mnie się bardzo spieszy, bo mam jeszcze mnóstwo pracy a czas goni (znasz to uczucie?).

W pewnym momencie rzuca na tapetę swój problem i pyta się jak go rozwiązać.

Ja w poczuciu totalnego zabiegania mówię mu 3 zdania najlepszego (moim zdaniem) rozwiązania i temat zamknięty.

STOP!! Spróbujmy napisać ten scenariusz od początku.

Jest godzina 14.00. Mój syn wraca ze szkoły opowiadając mi kilka epizodów ze swojego dnia.

Już sam fakt, że chce mi coś opowiedzieć świadczy o tym, że jest to dla niego ważne, więc w swoim umyśle rezerwuję sobie 4 minuty tylko dla niego, po czym odrywam się od komputera i słucham go uważnie zadając dodatkowe pytania.

W pewnym momencie syn przedstawia mi swój problem i pyta się jak go może rozwiązać.

„Hmm, pomyślmy, a co ty byś zrobił?

(syn rzuca jedno rozwiązanie)

„Dobre. Zapisze to na kartce. Innym mogłoby być…(tu moje rozwiązanie, które również zapisuję).

„Spróbujmy wymyśleć jeszcze po jednym. Twoja kolej-)”.

 

Tym sposobem szukanie rozwiązania przestało być problemem stało się bardzo ciekawym wyzwaniem, które zamieniliśmy na formę zabawy (tak tak, dorośli tez lubią się bawić, tylko czasem zapominają jak to jest).

Jeśli możesz, napisz w komentarzu, czym różnią się te dwa scenariusze dla Ciebie, oraz plusy i minusy każdego z nich, jakie dostrzegasz.-)

Dygresja przy kawie…

Przy tym punkcie chciałbym opowiedzieć ci jeszcze pewną historie, która być może da Ci do myślenia.

Jakiś czas temu zaczęliśmy grać z synem w szachy. Któregoś dnia syn stwierdził, że chciałby wystartować w zawodach dziecięcych turnieju szachowego. Bardzo fajnie. Zaczęliśmy wiec rozgrywać częste pojedynki, ale szło mu raczej średnio.

Być może, dlatego, że jestem większy, silniejszy i czasami wpadam w samo zachwyt myśląc, że mam większe przebłyski mądrości niż on-).

Zaproponowałem mu pewną grę mówiąc:

Grześ, zróbmy tak. W tej rundzie będziesz głośno myślał i tłumaczył mi swoją strategię. Powiesz mi, dlaczego wykonałeś taki a nie inny ruch”.

Przez całą rundę słuchałem go bardzo uważnie próbując rozgryźć, w jaki sposób myśli.

Potem był czas na zmianę. Tym razem to ja opowiadałem mu o swoich ruchach z dużą dozą szczegółowości. I wiesz co? Widziałem po jego twarzy od czasu do czasu pojawiające się bardzo szeroko otwarte oczy, jakby chciały powiedzieć „to tak można?”.

Pokazałem mu, że można różnie myśleć i jeśli coś nie działa, trzeba stworzyć coś innego (mam w temacie coś dla Ciebie TUTAJ). Od tego czasu minęły dwa tygodnie a każda następna runda jest dla mnie … coraz trudniejsza-).

Tego samego uczą treningi Taekwondo (swoją drogą można się zachwycić ile odwagi mają dzieci).

Ignorowanie uczuć dziecka.

Kiedy sięgnę pamięciom wstecz, gdy ja sam byłem mały, pamiętam, że najbardziej denerwowały mnie słowa „Daj spokój, nie przesadzaj. Przecież nic się nie stało”.

To nic, że ktoś zniszczył budowlę, nad którą w pocie czoła przez kilka dni pracowałem; „Nic się nie stało”.

To nic, że w szkole oberwało mi się za coś, czego nie zrobiłem i było mi przykro, bo przez moment czułem, że życie jest okropnie niesprawiedliwe; „Nic się nie stało”.

No cóż, zastanawiam się, co by było, gdybym, jako dorosły, miał zaplanowany wieczór z moją żoną – jedyny od dłuższego czasu, bo tylko na dziś udało mi się załatwić opiekunkę do dzieci.

Nagle, zupełne nieoczekiwanie szef mówi mi „panie Mariuszu, trzeba dziś zostać po godzinach bo koniecznie musimy skończyć ten raport” (wrrr – ale przecież, nic się nie stało, prawda?).

Empatia jest wielką sztuką i dopiero na własnym przykładzie musiałem odkryć jak wielką moc w sobie skrywa.

Brak wiary w dziecko

Oglądałeś może taką kreskówkę pt. „Iniemamocni”. Jest tam scena, w kosmosie, w której roboty wykonują każdą nawet najmniejsza czynność za ludzi.

W pewnym momencie z megafonu rozlega się głos „Czy możemy jeszcze coś ZA CIEBIE zrobić?”.

Do dziś zastanawiam się jak długo nieświadomie realizowałem to hasło pod pretekstem zrobienia czegoś lepiej, szybciej, taniej niż moje dziecko.

Fakt, w krótkim terminie z pewnością z mojej prac jest duża korzyść, jednak zrozumiałem, że w ten sposób dzieci tracą coś o wiele więcej niż rozlaną herbatę, stłuczony talerz czy niedomyty kubek.

Bowiem zupełnie przy okazji tracą samodzielność, umiejętność radzenia obie z trudnościami, oraz nawyki wykonywania codziennych obowiązków.

Dlatego od pewnego czasu moim hasłem przewodnim jest: „Mariusz, nie rób wszystkiego sam – deleguj!”.

Słowem podsumowania..

Jeśli w tym momencie nieoczekiwanie zauważasz jak twoje mięsnie twarzy zaczynają pracować generując uśmiech i jak endorfinki wypełniają twoją krew wprowadzając cię w dobry nastrój, to zostaw proszę komentarz.

A jeśli mogę ci w czymś pomoc, nie wahaj się napisać do mnie na maila (zawsze odpisuję-).

Wyzwanie dla Ciebie…

Podzieliłem się z Toba swoimi 5 błędami. Ciekaw jestem czy Ty masz odwagę aby podzielić się ze mną swoimi (w komentarzu, bezpośrednio na maila lub…za pomocą bardzo krótkiej ankiety (jedno pytanie) poniżej, do czego Cię bardzo gorąco zachęcam-)

Wypełniam Ankietę (kliknij)

Udanego dnia. Nie daj o sobie nikomu zepsuć-)

Mariusz