Wiele na forach pojawia się tematów dotyczących przemocy fizycznej. I wcale nie mówimy tu o żadnej patologii. Mówimy tu raczej o normalnej ludzkiej utracie cierpliwości przez rodzica co może skończyć się np. klapsem.
Jest jednak inny cichy zabójca o wiele poważniejszy od tego pierwszego. Nazywamy go przemocą emocjonalną.
I choć wciąż ten termin wydaje się być wzięty ze sfer, które nie do końca funkcjonują tak jak powinny, to zaraz się przekonamy ze ten zabójca chodzi po naszych ulicach a często stoi tuz obok nas.
To on sprawia największy ból. Czasami wręcz nie zdajemy sobie sprawy, że my sami nim jesteśmy.
Poziom wrażliwości ma znaczenie
Przede wszystkim trzeba zdać sobie sprawę ze każdy z nas ma różny poziom wrażliwości.
Są ludzie, po których każde negatywne słowo spływa jak po kaczce podczas gdy w innych przypadkach drobiazg może bardzo zaboleć i odcisnąć piętno niemal na całe życie.
Tu rzeczywisty przykład pewnego nastoletniego chłopca, który usłyszał jak jego mama powiedziała kiedyś do innego członka rodziny w jego obecności „kiedyś był całkiem przystojny o teraz jakoś brzydko wygląda”.
To jedno zdanie potrafiło zniszczyć jego pewność siebie na wiele lat. Te rany goją się o wiele dłużej.
Być może tobie również nie daje spokoju coś co usłyszałeś/usłyszałaś od kolegów z pracy, szefa (nawet jeśli miało to być tylko żartem) …lub od osoby ci bardzo bliskiej…a może chcesz uniknąć takiego błędu względem swoich dzieci, lecz nie wiesz jak się za to zabrać… Spróbujemy rozwinąć nieco temat.
Jak dowalić drugiemu…skutecznie
Co można zrobić, aby dowalić drugiej osobie? Klasycznymi przykładami są:
Zniewaga lub poniżenie
Szef w obecności współpracowników mówi: „jak możesz tego nie wiedzieć? Czy ty się do czegoś nadajesz?”
Rodzic do dziecka mówi w obecności gości: “Zobacz jak twój brat grzecznie się zachowuje. A ty?“.
Odtrącenie
Wyobraź sobie, że twoja 6-letnia córka przychodzi do ciebie z rysunkiem, w który włożyła sporo pracy a ty mówisz jej „Nie zawracaj mi teraz głowy. Nie mam czasu na takie drobiazgi”.
Wymowne milczenie
Chyba nic nie boli bardziej jak ciche dni w małżeństwie…albo gdy rodzic przestaje się odzywać do dziecka aby je w ten sposób ukarać…
Pamiętam moją wychowawczynię z liceum, która ciągle stawiała nam wymagania i bardzo lubiła karcić, ponieważ zawsze można coś było zrobić lepiej.
Któregoś dnia na lekcji wychowawczej z dumą podzieliła się z nami stwierdzeniem „Kiedyś zapytałam moją mamę, dlaczego nigdy mnie nie chwali.
Ona odpowiedziała: niech cię inni chwalą. Ja nie muszę.” To doskonale pokazuje jak przekonanie jednej osoby jest szerzone na następne pokolenia.
Wciąż wielu ludzi uważa, że dobrze wykonana praca jest normą i nie zasługuje na żadne dobre słowo nie mówiąc już o pochwale z prawdziwego zdarzenia. Karl Heinz, specjalista od więzi i terapeuta dziecięcy podkreśla, że dzieci z domów w których tradycją jest albo milczenie albo karcenie, w rzeczywistości czują, że nie mają nic a ich życie jest puste. Nikt ich nie docenia, nie mają nikogo z kim mogłyby cieszyć się ze swoich małych sukcesów…
…czasami naprawdę małych…
Kilka wieczorów temu, gdy czytaliśmy książeczki z moją letnią córką przed snem, w którymś momencie moja żona na chwile mnie zagadała a w tym czasie córeczka przewróciła stronę książki na następną.
Gdy wróciliśmy do czytania, ona triumfalnie oznajmiła z szerokim uśmiechem na ustach ‘przewróciłam ci już stronę, zobacz-))”.
Usłyszała ode mnie odpowiedź: „Dziękuje kochanie, bardzo mi pomogłaś”.
Każdy z nas potrzebuje dobrej relacji. Jest to jednak umiejętność, której warto się uczyć nawet jeśli my sami mieliśmy znakomite wzorce.
Adele Faber, Autorka książki „Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały” Zwraca uwagę na swoją córkę, którą wychowywała się w środowisku dobrej komunikacji.
Jednak, gdy jej córka stała się matką okazało się, że ona też musiała przyswoić sobie pewne umiejętności aby kontynuować dzieło mamy. Dobra komunikacja nie do końca jest więc czymś co dziedziczymy.
To co najbardziej boli jest małe…zadanie dla Ciebie
Naprawdę niewiele potrzeba, aby sprawić przykrość najbliższej nam osobie. Czasami wystarczy karcąca mina mamy lub wymowne kręcenie głową przez tatę mówiące ‘do niczego się nie nadajesz’.
Być może teraz zastanawiasz się jak można to odkręcić. Jeśli tak, przez najbliższe 7 dni rób wieczorny bilans: ‘ile razy okazałam pochwalę za drobiazgi?’.
To może być za cokolwiek: Wyciśnięcie soku z pomarańczy przez współmałżonka dla ciebie, poskładanie klocków przez dziecko czy przypomnienie o czymś co powinno zrobić, np. o umyciu zębów.
Oczywiście jeśli zaczniemy myśleć, że jakakolwiek krytyka sprawia ze stajemy się źli, to popadniemy w przesadę.
Kluczem jest jednak, aby pod koniec dnia ilość tych pozytywnych słów, aprobat, pochwal była znacznie większa od tych negatywnych. Nie chcemy być perfekcyjni… chcemy być po prostu troszkę lepsi.
O co chodzi….
Obserwując ludzi mam wrażenie ze istnieją dwa główne problemy.
Pierwszy to brak alternatywy. Jest takie przysłowie: Co kraj to obyczaj co rodzina to zwyczaj. Problem polega na tym, że wielu z nas może brać zwyczaje rodzinne jako jedyną słuszną opcję.
Innymi słowy: moja babcia kładła sianko pod stół, moja mam też, więc naszym domu też tak będzie bo tylko to jest słuszne. Jeśli u ciebie robiło się inaczej, to było to źle”.
W moim kursie kreatywności pokazuje sile pewnego pytania „A co by było, gdyby…?
Wracając do głównego wątku, często czerpiemy wzorce zachowania, które stosujemy względem naszych dzieci od naszych rodziców. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego tylko czy aby na pewno wszystkie one są dobre? Tu przykład pewnej mamy, która dała ‘dobrą radę’ swojej dorosłej córce: „Jeśli dziecko jest niegrzeczne powinnaś przestać się do niego odzywać – zupełnie je ignorować”. Zobaczysz, że zadziała”.
A jeśli ta dorosła córka zada pytanie „A co, jeśli nie masz racji?”.
Tu dochodzimy do drugiego punktu: Nie mamy alternatyw. Załóżmy ze małe dziecko zaczyna rysować kredką po ścianach. Co możemy zrobić?
- Opcja pierwsza: dać mu klapsa i/lub okrzyczeć (jasne, wtedy wzbudzimy tylko wrogość do nas i niechcący zaczniemy budować sobie wroga).
- Opcja druga: możemy zabrać mu kredki jako kare (tym samym zabijamy jego kreatywność, bo przecież takie małe dziecko może jeszcze nie wiedzieć ze ściany nie są najlepszym materiałem do trenowania sztuki malarstwa, a przecież każdy mistrz był kiedyś do niczego).
- Możemy tez wprowadzić pewien zwyczaj i zastosować odpowiednia formę komunikacji „Widzę, że masz ochotę pomalować, prawda? Ściany nie są dobrym miejscem do malowania, bo się niszczą. Zawsze, gdy chcesz pomalować możesz usiąść przy stole i wziąć kartkę lub poprosić mnie o nią. Chodź pokażę ci….”. Co się wtedy dzieje?
Po pierwsze właśnie zastosowaliśmy pozytywne wzmocnienie dla duszy artystycznej naszego dziecka.
Po drugie wprowadziliśmy pewien zwyczaj. Być może (wróć: na pewno) nie jest on jeszcze ukorzeniony, ale jeśli powtórzymy to samo jeszcze parę razy to w końcu połączymy kredki z miejscem przy stole i kartką…. i dokładnie o to nam chodzi…
Po trzecie … właśnie zaczęliśmy budować w oczach naszego dziecka sojusznika w naszej osobie. Czy to nie wspaniale?
Jednak dla mnie ważne jest abyśmy zobaczyli, że mamy wybór zanim cokolwiek zrobimy nie pozwalając emocjom na zbytnie przejęcie dowodzenia.
Wyobraź sobie teraz, że taki sam styl można zastosować między przyjaciółmi, lub wprowadzić jako kulturę w firmie. O tym szerzej już w jednym z kolejnych artykułów w ramach asertywnych sposobów rozmowy.
Szantaż emocjonalny
„Jeśli tego nie zrobisz sprawisz mi przykrość”.
Nie wiem, czy jest cos gorszego jak poczucie, że zawiedliśmy tych których kochamy najbardziej. I to staje się w rękach wielu rodziców wielką bronią, która krótkoterminowo jest skuteczna.
Oto ciekawy przykład. Córka poszła do koleżanki w odwiedziny. Trochę się zasiedziały, zagadały. Gdy wróciła do domu usłyszała od mamy: „Myślałam ze mnie kochasz. Czy tobie nie zależy jak ja się czuję? Tak późno przyszłaś a ja tu umieram ze strachu o ciebie”. Oto styl jednego z komunikatów, który wcale nie tak rzadko się pojawia.
Inny: „Zdajesz sobie sprawę co mi zrobiłeś? Sądziłem ze wrócisz wcześniej, bo wiesz że martwię się o ciebie ale chyba wymagałem zbyt wiele…”
A jak to wygląda z punktu widzenia drugiej strony? Osoba spędziła fantastyczny czas z koleżanką na pogaduszkach i z całą pewnością nie wpadło jej do głowy ze powinna wcześniej wrócić do domu ze względu na ‘miłość ‘do rodzica.
Dlatego ona nawet nie wie co zrobiła źle ale i tak zdążyła się już poczuć fatalnie. Dostała bowiem komunikat ze zawiodła najbliższą jej osobę.
Zobaczmy co się stanie, gdy podobna sytuacja będzie się powtarzać…. Córka nawet jeśli będzie robić rzeczy po myśli rodzica to i tak ciągle będzie mieć wrażenie ze robi coś źle.
W rzeczywistości często podczas takich komunikatów dorosłym nie chodzi o dzieci tylko o …nich samych…
PS. Skorzystaj z mojego bezpłatnego kursu krzesania dobrych pomysłów. Aby sprawdzić kliknij poniżej
No dobra Mariusz, ale co możemy w takim razie zrobić.
Możemy zastosować 3-etapowy tryb.
- Krok pierwszy: określenie faktów:
Widzę, że późno wróciłaś do domu. Musiałaś się świetnie bawić i pewnie nie zauważyłaś jak szybko czas mija, prawda?
- Krok drugi: Wyraz swoje uczucia.
Rzecz w tym że gdy ty się spóźniasz ja zaczynam bardzo bać się o ciebie zastanawiając się czy nie stało ci się cos złego.
- Krok trzeci: Określ rozwiązania lub oczekiwania.
Następnym razem, gdy planujesz wrócić późno proszę zawiadom mnie o tym wcześniej. Dzięki temu oboje będziemy się dobrze czuć, ok?
To ‘ok’ na końcu jest bardzo ważne. Wskazuje bowiem ze jest to porozumienie obu stron a nie rozkaz.
Wampiry energetyczne są bliżej niż myślisz
Godzina 9.00 rano, w biurze. Idę do kuchni zrobić sobie kawę. Wchodząc widzę już kątem oka 2 osoby, które uwielbiają narzekać. Jest to nieliczna grupa ludzi, którzy potrafią zepsuć dobry humor nawet największemu optymiście wysysając z ciebie pozytywną energię. Często jednak one potrzebują się wyżalić w nadziei ze ty będziesz się nimi zajmować i rozwiązywać ich problemy.
Często w takich sytuacjach ja zadaję pytanie „I co zamierzasz z tym zrobić?”. W ten sposób niespodziewanie odbijam piłeczkę na druga stronę zmuszając do samodzielnego myślenia i szukania rozwiązania. Pamiętajmy, ten kto zadaje pytania, nadaje rozmowie kierunek-).
A jak to się objawia w rodzinie? Otóż cześć z nas, rodziców uwielbia prawić kazania moralne dzieciom oszukując samych siebie ze dzięki temu dzieci staną się porządniejsze czy grzeczniejsze, czy spokojniejsze. W rzeczywistości jednak musimy zwrócić uwagę na 2 rzeczy.
- Po pierwsze: coś co jest zbyt często staje się normą. Podobnie jak dzieci, na które dużo się krzyczy, zaczynają traktować krzyk jako normalną formę komunikacji.
Wtedy zaczynamy krzyczeć jeszcze więcej nie mając świadomości ze to już nie zadziała.
- Po drugie, u dzieci związki przyczynowo skutkowe rozwijają się dużo później. Innymi słowy one nie potrafią jeszcze spojrzeć na świat naszymi oczami – oczami dorosłego, doświadczonego rodzica.
Długotrwałe skutki pewnej lekcji matematyki
Czasami Jeden czy dwa razy faktycznie nie robią różnicy. Jeśli jednak negatywna atmosfera przerodzi się w coś długoterminowego, to mamy problem.
Uświadomiłem to sobie, gdy jako rodzic brałem udział w akademii szkolnej na zakończenie roku szkolnego. Uczniowie ostatniej klasy na pożegnanie przygotowali formę kabaretu, w którym główną rolę odegrała Pani dyrektor będąca jednocześnie ich nauczycielką matematyki.
Brzmiało to niej więcej tak: „Dziękujemy Pani Dyrektor ze te piękne miesiące, podczas których mogliśmy się czuć całkowicie wyluzowani na lekcjach matematyki. Nawet nam przez myśl nie przeszło, aby się bać na lekcji. Pani widok wywoływał uśmiech na naszych twarzach dzięki spokojowi z jakim prowadziła Pani zajęcia…”.
Ponieważ był to skecz wiec wszystko należy brać na opak. Teraz wyobraź sobie, że w takiej atmosferze spędzasz 3 lata….
Zanim zaczniesz… jaki jest twój cel?
Jak wiec rozpoznać czy to co mówimy bądź okazujemy jest przemocą emocjonalną? Dr Bartens, publicysta i doktor nauk medycznych podaje prosty test. Zadaj sobie pytanie czy to co powiedziałeś było wynikiem przypływu emocji czy może miało na celu zranienie drugiej osoby, a więc świadomie chcieliśmy, aby poczuła się ona źle.
Warto jednak zwrócić uwagę na obie sfery, bowiem ze względu na motyw, efekt jest często taki sam. Problem z dziećmi polega na tym że dzieci są o wiele bardziej podatne na zranienie niż dorośli.
To zupełnie zrozumiałe, bo my wykształciliśmy już nie tylko umiejętność szukania związków przyczynowo skutkowych wspartych doświadczeniem życiowym, ale też mamy swoje własne mechanizmy obrony.
Dzieci nie mają ani jednego ani drugiego, dlatego nasza funkcja rodzica jako przewodnika rośnie do rangi misji.
Literatura:
„Jak mówić, aby dzieci nas słuchały, jak słuchać, aby dzieci do nas mówiły (Adele Faber, Elaine Mazlish)
Przemoc Emocjonalna (Werner Bartens)
Niska samoocena u dzieci (Margot Sunderland)