[vc_row equal_height=”yes”][vc_column][vc_column_text el_class=”homepost”]
Coraz częściej zauważamy rosnące zainteresowanie ofertą nauczania języków obcych przeznaczoną dla dzieci.. Często słyszymy też smutnie opinie, że mimo ciągłej nauki nasze dzieci wciąż nic nie potrafią powiedzieć. Niewątpliwie znajomość języków obcych daje każdemu dużo lepszy start. W epoce pełnej mobilności a więc i możliwości pracy na całym świecie dobry arsenał językowy to potężna broń. W odpowiedzi na te świadomość powstaje coraz więcej szkół językowych specjalizujących się w nauczaniu dzieci). Jednak czy istnieje jedna uniwersalna metoda która zagwarantowałaby sukces? Spróbujmy poruszyć kilka kwestii które często się pomija.
Z dziećmi zawsze troszkę pod górkę
Uczenie dzieci ma swoje mocne i słabe strony. Z mocnych aspektów możemy wymienić niezwykła chłonność umysłu i szybkie jej przyswajanie. Niestety działa to też w drugą stronę: jeśli szybko przyswajamy, szybko też zapominamy co widać wyraźnie choćby nawet po 2-tygodniowej przerwie zimowej. Ja sam mając trójkę wspaniałych dzieci jestem pod wrażeniem jak szybko dziecko potrafi zapominać-)
Kolejnym ‘plusem’ jest naturalna skłonność dziecka do zabawy. W tej formie dużo łatwiej jest skupić jego uwagę gdy chcemy ‘przemycić’ mu jakąś porcję wiedzy. To dotyczy również języków obcych. Tak więc przeniesienie się do krainy w której mówi się w języku obcym wpływa na wyobraźnię dziecka i wzmacnia docierające do niego bodźce.
Jednak jeśli porównamy podejście dziecka i podejście dorosłego, zauważymy jedną istotną różnice: dorośli wiedzą dokładnie po co robią dana rzecz i mają sprecyzowany (najczęściej) punkt do którego dążą. Dlatego tak trudno jest nauczyć dziecko choćby kilku słów w języku obcym, ponieważ ono często nie wie do czego ta wiedza może mu się przydać. Na potwierdzenie możemy przytoczyć przykład Tomka który przeniósł się do nowego kraju. Gdy na podwórku dzieci rozmawiają w innym języku, Tomek uczy się szybciej niż jego koledzy w Polsce. Jednak nie dlatego że jest tym językiem ciągle otoczony (choć to też ma wpływ) ale przede wszystkim dlatego, że wie, że aby móc bawić się z innymi dziećmi, musi mówić w ‘ich’ języku. Tomek ma więc cel do którego dąży i zastosowanie praktyczne.
Wiele lat temu, gdy byłem jeszcze uczniem szkoły podstawowej zostałem wysłany na obóz językowy. Uczestniczyła w nim młodzież z trzech krajów. Językiem ‘urzędowym’ obozu stał się angielski. Wtedy wielu moich kolegów i koleżanek złapało wiatr w żagle i po powrocie z wakacji zaczęli oni zwracać większą uwagę na lekcje angielskiego. Co się stało? Otóż, na tym obozie po raz pierwszy zobaczyliśmy wszyscy praktyczne zastosowanie naszej wiedzy, co okazało się być później bezcenne.
Nawyki, nawyki i jeszcze raz…systematyka
Język obcy nie należy do przedmiotów humanistycznych które można opanować w ciągu kilku dni zarywając noce. Tutaj potrzebna jest niestety systematyka. Każda skuteczna metoda bez względu na nazwę sprawdza się właśnie do niej. Innymi słowy trzeba zadbać o to aby nasze dzieci codziennie miały kontakt z językiem obcym i codziennie mogły z niego korzystać. Oglądanie bajek po angielsku na niewiele się zda jeśli np. dziecko nie powtarza wybranych zdań. Aby nauka była skuteczna, musi być reakcja na bodziec.
Tylko czy my wiemy w ogóle jak się uczyć? A przecież odpowiedź na to pytanie przekłada się bezpośrednio na wyniki nasze oraz naszych dzieci. Dlatego warto przeczytać jakąkolwiek pozycję książkową z zakresu funkcjonowania pamięci. Wiele nieznanych dotąd kwestii się rozjaśni. Warta polecenia jest pozycja Radosława Kotarskiego „Włam się do mózgu’ prezentująca nie tylko funkcjonowanie naszej pamięci ale też 10 wybranych technik zapamiętywania, gdzie każda zwraca uwagę na inny aspekt.
Prywatny nauczyciel? Tak ale nie każdy.
Moim największym odkryciem był program SKYPE. Po wielu latach nauki angielskiego i rosyjskiego metodami tradycyjnymi odkryłem piękno języka hiszpańskiego i bardzo chciałem się go nauczyć. Jednak wtedy, już jako osoba dorosła za bardzo szanowałem swój czas aby móc jeździć do szkoły językowej. Dziesiątki minut spędzone na dojazdy, niewygoda i zmęczenie sprawiły że indywidualne lekcje przez SKYPEa okazały się strzałem w dziesiątkę. W tej formie mogłem uczyć się swojego ulubionego języka w domowych kapciach i z kubkiem ulubionej kawy w ręce. Być może jest to świetne rozwiązanie również dla dzieci. Jest bowiem wielu nauczycieli uczących języka angielskiego dzieci przez Internet. Ale uwaga: ważne jest aby znaleźć właściwego nauczyciela. Chodzi o to aby nasze dziecko polubiło osobę pod drugiej stronie ekranu. Jeśli tak się nie stanie za pierwszym razem ,warto podziękować za współpracę i spróbować z inną osobą. Ja sam jestem przykładem tego że właściwy nauczyciel (np. podzielający te same zainteresowania) potrafi podnieść skuteczność nauczania nawet o kilkadziesiąt procent.
Uczmy więc nasze dzieci języków obcych bo to wspaniała przygoda. Róbmy to jednak mądrze i nie zapominajmy o pochwałach nawet za te najmniejsze sukcesy.
Na co zwracają uwagę badania?
Liczne raporty ,w tym Raport Rady Europy opracowany w 1998 roku zwracają uwagę na pewne kluczowe czynniki wpływające na efektywność nauki języków obcych już od wczesnego okresu. Są to np. ilość kontaktu, ciągłość nauki oraz jej intensywność. Wśród tych czynników nigdzie nie znalazłem ‘talentu’, o którym tak wiele się mówi. Powiedzmy sobie jasno nie istnieje coś takiego jak talent do języków obcych. Każdy bowiem bez wyjątku jest w stanie opanować język obcy, choć faktycznie na różnym poziomie w tym sensie, że nie każdy może zostać wybitnym dziennikarzem, pisarzem czy publicystą. Każdy jednak jest w stanie nauczyć się dobrze komunikować w każdym języku.
Uczmy więc nasze dzieci języków obcych bo to wspaniała przygoda. Róbmy to jednak mądrze i nie zapominajmy o pochwałach nawet za te najmniejsze sukcesy.[/vc_column_text][/vc_column][/vc_row]