Hejt, popychanie, przezywanie – krótko o nas
Hejt, dezaprobata, popychanie, przezywanie i niechęć do innych wśród rówieśników szkolnych nie jest niczym nowym. Jednak co zrobić jeśli dotkną one nasze dzieci? Załóżmy, ze dziecko stało się obiektem drwin z powodu koloru swetra, wzrostu, napisu na plecaku czy okularów.
Dla nas – dorosłych te rzeczy wydają się błahe, jednak często dla dzieci to cały świat, bowiem każdego dnia walczą o coś cenniejszego: pozycję i szacunek wśród rówieśników.
Idąc innym torem możemy na chwile przyjąć założenie, że jakaś dziewczyna wyjątkowo nie spodobała się nauczycielowi od wychowania fizycznego i ten bardzo się stara aby na oczach kolegów i koleżanek uprzykrzyć jej życie. Znacie to?
Jak to było ze mną…
Gdy ja chodziłem do szkoły, nikt wtedy nie mówił o pewności siebie u dziecka, walce z agresją słowną czy konfrontacji emocjonalnej. Być może dlatego, że pochodzę z malej wioski.
Toteż sam będąc nieraz obiektem takich drwin uznawałem, że to naturalne bo w każdej grupie społecznej znajdą się jednostki, które będą próbowały wszystko zepsuć.
Stąd właśnie ten artykuł. Potraktujcie go proszę jako opowieść o świecie moimi oczami spoglądając wiele lat wstecz raz jeszcze zza szkolnej ławki.
No to lecimy…
Często słyszy się głosy, że gdy nasze dziecko doświadcza takiej dezaprobaty w sposób ciągły, należy pójść z tym … do nauczyciela, do dyrektora lub odwołać się do wyższej jednostki a nawet przenieść dziecko do innej szkoły w razie ostateczności.
Faktycznie, tylko kurczę, to nie rozwiązuje problemu. W innej szkole może stać się to samo, a nawet gdyby nauczyciel lub dyrektor zareagowali (co też nie jest takie częste), to problem zostaje przeniesiony na teren pozaszkolny.
Dlatego warto zastanowić się czy nie przyjąć strategii długoterminowej i zawczasu ostrzec oraz nauczyć nasze dzieci skutecznie działać w takich właśnie bojowych warunkach. Ciężkie zadanie, wiem, jednak wierzę że jest ono możliwe do zrobienia przez każdego rodzica.
Jeśli jednak przyjmiemy strategię, że zadziałamy dopiero gdy coś zacznie się dziać, to napotkamy się na pewien problem: często dziecko nie powie o tym co spotkało go w szkole…z różnych powodów. Ja pamiętam wstyd i te ogromna bezsilność. Dlatego warto przygotować je i nas zawczasu na takie sytuacje.
Kto bez winy, łapka w górę…
Czy nam zdarza się hejtować? Być może większość odpowie że nie. Jednak przyjrzyjmy się takiej oto sytuacji: jedziemy samochodem (a właściwie przemieszczamy się) w korku, w dużym mieście w godzinach szczytu. Jest gorąco i spieszy nam się a nie ma znikąd nadziei, że cokolwiek ruszy się szybciej. Nagle ktoś specjalnie zajeżdża nam drogę aby wbić się przed nas na trzeciego.
Ja gdybym tylko mógł, wykrzyczałbym na cały świat ‘ty baranie, kto ci dal prawo jazdy”. Z chęcią zrobiłbym to tak, aby wszyscy inni wokół usłyszeli. Ma to sens? Jednak nie wziąłem pod uwagę tego, że może ten człowiek spieszy się do chorego dziecka, na samolot do rodziny, której nie widział od dawna lub przed chwilą otrzymał wiadomość że u niego w domu był pożar … czysto teoretycznie.
Reasumując moje zachowanie, być może nie do końca było ono typowym hejtem, jednak miało pewne jego znamiona. Po pierwsze: ‘ja poczuje się lepiej, gdy ty poczujesz się gorzej’-to jest punkt wyjścia. W szkole jest to samo. Niektórym dzieciom sprawia przyjemność znęcanie się nad innymi i zupełnie nie obchodzi ich to co ich ofiary czują-im bardziej zaboli tym lepiej.
Po drugie, wyrażając swoją dezaprobatę liczę na to, że usłyszy mnie jak największa liczba osób i przyłączą się one do mnie.
Pospolite ruszenie w … tramwaju
Pamiętam pewne zdarzenie z tramwaju, gdy byłem jeszcze studentem. Wsiadła pewna kobieta z obcym akcentem, mówiąca jednak po polsku. Kupiła bilet u motorniczego, jednak gdy zobaczyła cenę zaczęła go wyzywać, że jak on może-takie zdzierstwo za 2 przystanki.
Wiecie co się stało? Z tramwaju odezwały się głosy: „(…)skoro pani nie pasuje zawsze można pójść piechotą(…), „niech Pani wysiądzie jeśli tak Pani lepiej”. Kobieta natychmiast zamilkła.
Tłum zawsze pomaga – pytanie tylko czyją stronę wybierze. Dlatego gdy się bronimy, atakowanie tłumu jest bez sensu. Jednak być może warto z tej grupy wybrać jedną osobę i patrząc jej w oczy spytać „czy ty naprawdę tak uważasz?”. Ludzie bowiem z natury są dobrzy a jedynie czasem przejawiają oznaki głupoty.
Dwie strzały-dwa typy
Przemoc możemy podzielić na fizyczna i psychiczną. Co do tej pierwszej, tylko dwa słowa: polecam gorąco jakikolwiek klub sztuk walki. Warto zapisać się na zajęcia razem z dzieckiem i wspólnie trenować.
Nie tylko będziemy w stanie pomoc mu w pierwszych miesiącach (gdy japońskie, chińskie lub koreańskie nazwy nie sprzyjają ich zapamiętywaniu) ale też złapiemy mocniejszą więź, a w to zawsze warto inwestować. Jako ich wielki miłośnik gorąco polecam sztuki walki ale nie po to, aby je stosować tylko na wypadek gdyby trzeba było-a to znaczna różnica.
Poza tym, ci którzy je trenują raczej unikają otwartej konfrontacji szukając innych sposobów. Wiedzą bowiem, ze swoimi umiejętnościami mogą zrobić komuś krzywdę, no i przy okazji uczestniczenia w treningach ich poczucie wartości znacznie wzrasta. Właśnie takiej postawy uczy się w dobrych klubach.
Co jednak w przypadku przemocy psychicznej?
Tu mamy kilaka aspektów, z czego chyba najważniejszy: zacznij pracować nad poczuciem własnej wartości swoich dzieci.
Punkt pierwszy: warto dbać o wysokie poczucie własnej wartości, bowiem sprzyja ona również osiąganiu sukcesów. Gdy jej nie mamy, jesteśmy trochę jak w błędnym kole: nic nie potrafię-wiec mniej się staram-wiec mi nie wychodzi-wiec nic nie potrafię…..
Jeśli nie potrafimy pokochać/polubić siebie, nie polubimy tez innych. Zdanie wydaje się trywialne, jednak ja sam jako nastolatek miałem naprawdę duże problemy z akceptacją oraz komunikacją z innymi…do czasu, gdy w pewnej książce o związkach znalazłem to właśnie zdanie.
Jeśli się nigdy nad tym nie zastanawialiście warto na chwile odejść od artykułu, usiąść i je przemyśleć. Warto uświadomić sobie, że to może być też powodem ataku przez inną osobę.
Znów mi się nie udało – czyli jak to jest z porażkami
Czy kiedykolwiek zdarzyło wam się w wyniku chwilowego braku kontroli nad emocjami powiedzieć swojemu dziecku „jesteś do niczego”, ‘nic nie potrafisz dobrze zrobić’ ‘ty nigdy nic nie pamiętasz’ itp.?
To właśnie takie słowa potrafią zrujnować całą budowlę poczucia własnej wartości.
Jest pewien błąd logiczny (notabene ważny też z punktu widzenia kreatywności oraz nieśmiałości), który utrwalił się na szkolnym podwórku. Gdy otrzymujemy szóstkę, to jest nasz sukces. A gdy otrzymujemy jedynkę to niepowodzenie. Jednak błędem jest stwierdzenie ze niepowodzenie jest przeciwieństwem sukcesu.
Aby bowiem cokolwiek dobrze zrobić, często trzeba się wiele razy pomylić i każdą takie niepowodzenie przybliża nas do osiągnięcia naszego celu. Dlatego nawet gdy dziecku coś nie wyjdzie, uczmy go, że to nie koniec świata i czasami to nawet dobrze, bo takie niepowodzenie potrafi wskazać konkretna przyczynę oraz kierunek w jakim należy pójść, aby następnym razem się udało.
Ćwiczenie na start
Każde dziecko ma jakieś swoje zainteresowania. Jedno świetnie rysuje z pamięci, inne potrafi stworzyć fantastyczne budowle z klocków jeszcze inne dobrze śpiewa lub tańczy. Usiądźcie razem i wypiszcie zalety i mocne strony dziecka oraz wszystko to w czym jest ono dobre i pewnie się czuje. Pomalujcie i powieście to na ścianie w widocznym miejscu.
I teraz: po co nam to wszystko?
Malo które dziecko zdaje sobie sprawę, ze piękne miedzy nami-ludźmi jest to, ze każdy z nas jest inny a tym samym jest lepszy lub gorszy w czymś innym. Warto o tym mówić, gdyż rozmowy miedzy szkolnymi rówieśnikami sprowadzają się często do jednego tematu.
Weźmy choćby piłkę nożną, w której ja nigdy dobry nie byłem i czułem całą podstawówkę, że koledzy mnie z tego powodu ignorują lub wyśmiewają.
Jednak do głowy mi nie przyszło, żeby skontrować te myśli z tym, ze byłem w czołówce jeśli chodzi o siatkówkę oraz najlepiej z całej szkoły rzępoliłem na klawiszach obstawiając wszystkie akademie szkolne.
Rzeczy na powyższej liście będą stanowić naszą tarczę obronną. Gdy ktoś nam powie ze jesteśmy do niczego z tego czy tamtego odpowiedzmy mu ‘ale za to świetnie tańczę/rysuje/buduję/konstruuje/koduje…’cokolwiek co będzie podporą aby nasza pewność siebie nie upadla.
Ważna jednak rzecz: musimy od czas udo czasu, a najlepiej codziennie wracać do listy abyśmy zawsze byli gotowi na atak.
Uczmy dzieci dostrzegać plusy w każdej sytuacji
Nigdy nie jest tak ze coś jest zawsze negatywne. Weźmy niski wzrost. Spotykamy się tu z przezwiskami typu krasnal, liliput itp. Jednak jak wskazuje literatura angielska, niski wzrost sprzyja szybszej i większej rotacji ciała. Niscy mają tez większą wytrzymałość.
Jak się też okazuje, wzrost nie jest bez znaczenia dla zdrowia. Niscy mają mniejsze problemy z chorobą wieńcową serca i zawałami. Niscy z racji mniejszej powierzchni ciała często potrzebują mniej pożywienia aby przeżyć.
Inny przykład:
Mój syn ma alergie pokarmowa. Od jedzenia rzeczy nafaszerowanych chemią pojawia się u niego wysypka. Był czas ze bardzo się martwił tym, ze nie może jeść wszystkiego tak jak inne dzieci.
Przedstawiłem mu wiec korzyści zdrowotne wynikające z tego ze jego organizm w naturalny sposób broni się przez szkodliwymi składnikami i nie pozwoli mu źle się odżywiać. Dzięki temu będzie zdrowszy silniejszy i sprawniejszy niż inne dzieci.
Zauważyłem wyraźny uśmiech na twarzy syna i lekkie zdziwienie-cel osiągnięty.
Polska przypadłość – ty też ją masz?
Polacy są jednym z niewielu znanych mi narodów którzy uwielbiają narzekać. Jeśli przeglądniemy się rozmowie dwojga osób, często sprowadza się ona do prześcigania się w porażkach i negatywnych myślach „fatalna dziś pogoda’, ‘mój samochód to złom”, ‘jestem bez przerwy zarobiony”.
Jakoś tak mamy, ze takimi stwierdzeniami ‘podnosimy się na duchu’. Jednak raczej nie pomagają one w budowaniu własnej wartości. Dlatego polecam codziennie rano znajdować 3 powody dlaczego ten dzień będzie super. Potraktujcie to z waszymi dziećmi jako grę.
Hejtera też można wkurzyć
Co jednak zrobić gdy spotkamy się z hejtem?
Nie wchodźmy w merytoryczna dyskusję. Osobę, która hejtuje, nie interesuje merytoryka. Jej celem jest poczucie się lepiej wynikające z tego, że ty poczujesz się gorzej. Jest to trochę jak z darem, który chce ci ona ofiarować. Co jednak się stanie gdy daru nie przyjmiemy? Pozostanie on w rękach właściciela i to jest naszym celem oraz jedną z form obrony.
Zawsze podziwiałem pewnego chłopaka w szkole. Miał nieco dłuższe włosy i z tego powodu był obiektem drwin, bo wyglądał ‘jak dziewczyna’. On jednak umiał spojrzeć na to z dystansem i obrócić komentarze w żart. Tu mamy kolejną formę obrony czyli żartowanie.
W tym przypadku można dać ripostę ‘wiem, podobam się dziewczynom’. Hejterzy często bowiem poddają się gdy nie widzą rezultatów swoich działań. Pamiętam jak w podstawówce wybraliśmy się z wycieczką szkolną na wycieczkę i mieszkaliśmy dosłownie na statku w kajutach-co za przygoda. Ja jednak nauczony wieczorem wkładać piżamę, tak też wtedy uczyniłem.
Fatalnie się złożyło, gdy koledzy to wyłapali i zaczęli rozpowiadać wszystkim na prawo i lewo. Przebrałem się więc w normalne ubranie i więcej jej nie włożyłem. A przecież nie o to chodziło, bo tę piżamę akurat bardzo lubiłem. Dziś pewnie obróciłbym to w żart i próbował przeciągnąć szalę na swoją korzyść.
Ani ogniem ani mieczem
Jeśli wdamy się w dyskusje i podsycimy ogień, będzie coraz gorzej. A gdyby tak w zamian powiedzieć coś miłego lub spróbować w czymś pomóc?
Na komentarz: „Masz sweterek od mamusi” możemy powiedzieć „A twój jest fajny. Podoba mi się. Skąd go masz?”. Takie działanie ma moi zdaniem dwa cele: odwrócenie uwagi (kierujemy rozmowę na inne tory), oraz sprawienie, że dzięki nam ktoś poczuje się lepiej.
Znana jest też historia pewnego złego chłopca, który był postrachem w szkole. Nikt go go nie lubił wiec nie miał przyjaciół. Nie przykładał się do nauki wiec często otrzymywał złe stopnie i groziło mu pozostanie w klasie…po raz kolejny.
Wtedy pewien dobry chłopiec ze strachem w oczach zaproponował mu czy nie zrobiliby razem zadania. Tamten coś odwarknął ale dal się namówić. Tego dnia po raz pierwszy miał samodzielnie zrobione zadanie.
Więź miedzy chłopcami się zacieśniała. Po kilku latach gdy ten ‘dobry chłopak’ dorósł, szukał pracy. Znalazł ja w pewnej dużej firmie i otrzymał stanowisko zastępcy dyrektora. Tak tak, dyrektorem był ten zły chłopiec-). Nie wiem ile prawdy jest w tej historii, ale jedno jest pewne: pozytywne relacje nakręcają kolejne pozytywne relacje.
A więc, podsumowując…
- Celem tego typu ataków i zaczepek jest poczucie się lepiej sprawiając że ktoś inny poczuje się gorzej. Ważne jest też, aby wieść rozeszła się jak najszerzej w nadziei, że inni tez się przyłącza.
- Rozmawiaj z dzieckiem o tego typu zaczepkach. Musi być świadome że świat nie jest idealny i są tacy, którzy wiele zrobią aby zepsuć zabawę
- Riposty i argumentacja nie mają sensu. Zamiast niej warto próbować obrócić to w żart, nie robić nic lub zaatakować zło dobrem.
- Nie bójmy się porażek i niepowodzeń, bowiem z każdą z nich jesteśmy krok bliżej do sukcesu.
- Jeśli nie lubimy siebie, nie możemy polubić innych – to też jest jednym z elementów hejtu. „Skoro ja nie lubię siebie, to zepsuje ci dzień”
- Zbuduj swoją listę umiejętności i/lub tego co w sobie lubisz. W razie potrzeby podpieraj się tym by twoja wiara w siebie nie upadla.
- W każdej sytuacji próbuj dostrzec tę jaśniejszą stronę.
Stwórzmy coś razem
Sporo tego i można się pogubić w tym jak to wszystko usystematyzować. Dlatego wpadłem na pomysł, ze może spróbować spotkać się kilkoma dobrymi specjalistami i ułożyć plan działań krok po kroku jak walczyć z tego typu zaczepkami i jak uodpornić na nie nasze dzieci. Zadanie trudne, le wierzę że można to zrobić.
Pytanie tylko czy jest to coś, co może nam się przydać. Dlatego przygotowałem krótką ankietę. Jeśli temat cię w jakiś sposób zainteresował, poświęć proszę 2 minuty na jej anonimowe wypełnienie. Pozwoli mi to dopasować treść do potrzeb.
Bardzo dziękuje-)
Mariusz