Dziś a kiedyś – moimi oczami po co nam oszczędzanie
Pamiętam że gdy byłem małym chłopcem, nasze potrzeby nie były zbyt wygórowane. Wtedy być może nikt nie myślał o tym jak uczyć dziecko oszczędzać pieniądze. W czasach mojego dzieciństwa nie było jeszcze komputerów więc dużą część czasu spędziłem na dworze. Wspólnie z kolegami konstruowaliśmy sobie zabawki. Raz wzięliśmy podwozie ze starego zniszczonego już wózka dziecięcego, położyliśmy na to deskę i zjeżdżaliśmy z górki-najlepsza zabawa pod słońcem, jaką pamiętam.
Dziś jednak mam wrażenie, ze nasze dzieci mają większe potrzeby. Z jednej strony mówimy, ze świat staje się coraz bardziej materialny, bo przecież jak kolega ma Iphone’a to ja tez bym chciał. Jednak z drugiej spróbujmy znaleźć w tej sytuacji jakieś korzyści. Jedną z nich jest potrzeba oszczędzania pieniędzy. Wszystkie gadżety kosztują. Czemu wiec dziecko nie miałoby sobie samo ich kupić? Jednak wcześniej trzeba je nauczyć jak oszczędzać pieniądze. Oszczędzanie bowiem zaczyna się od pewnej wiedzy, którą ktoś musi lub powinien nam przekazać.
Kiedy zacząć rozmawiać z dzieckiem o pieniądzach?
Gdy przygotowywałem ten artykuł, wsparłem się kilkoma pozycjami z literatury anglojęzycznej, które uświadomiły mi jedną niby oczywistą rzecz w temacie oszczędzania pieniedzy. Gdy dostajemy informacje o tym, że zostaniemy rodzicami, po chwili euforii zaczynamy..planować.
Planujemy kupno najlepszego wózka, najlepszego łóżeczka, być może zaczynamy szykować dla dziecka mały pokoik. Planujemy to czy wprowadzimy smoczek czy nie (taaaaa plany planami a życie i tak zrobi swoje-)) Dlaczego jednak nie planujemy tego co chcemy nauczyć dziecko w przyszłości? Co będziemy chcieć mu przekazać na temat pieniędzy, jak go będziemy uczyć komunikacji i sposobów radzenia sobie ze stresem? Kiedy powinniśmy go uświadomić jak ważne są pieniądze i umiejętność oszczędzania?
Wielu autorów książek o pieniądzach podkreśla, że finansową edukację naszych dzieci o tym jak oszczędzać pieniądze powinniśmy zacząć już w momencie jego poczęcia, właśnie od przemyśleń.
Jednak uważam, że nigdy nie jest za późno. Ja się troszkę spóźniłem, dlatego czasami siadamy razem i opowiadam synowi o motywach które spowodowały że kupiłem rzecz właśnie tam i na takich a takich warunkach. Często bowiem oszczędzanie to sztuka porównywania, którą nabywa się wraz z praktyką.
Pokazuję mu tez inne opcje jakie miałem i dlaczego z nich zrezygnowałem. Celem tego ćwiczenia jest by pokazać że nie zawsze cena jest najważniejsza. Tak, wiem, dla nas to oczywiste ale dla tak małego człowieka jeszcze nie do końca-). Ale do rzeczy.
Jak uczyć dziecko oszczędzać – nasze pierwsze próby
Gdy mój syn skończył 6 lat, uznałem, że to znakomity wiek na to, aby zacząć swoją przygodę z oszczędzaniem. Przydzieliłem mu skromne kieszonkowe (pierwsze źródło) i zaczęliśmy rozmawiać o wydatkach i oszczędzaniu pieniędzy. Synek strasznie się ucieszył, gdy od cioci dostał swój pierwszy portfel. Wtedy poradziłem mu: aby zaczął odkładać pieniądze na dwie kupki.
Pierwsza idzie do portfela. Za te oszczędnści będzie mógł sobie kupić co będzie chciał i kiedy będzie chciał. Druga idzie na tzw. inwestycję długoterminową, co w naszej szkole nazywa się SKO. Tutaj wędruje ta część, która będzie mogła być wybrana dopiero na wakacje i wcześniej nie będzie miał do niej dostępu. Długo myślał nad tym ile oddawać na którą kupkę bo każda kusi czymś innym…i dokładnie o to mi chodziło-).
Jeszcze taka dygresja na temat oszczędzania w SKO:
Konto dla dziecka czyli SKO
Z SKO jest pewien problem. W szkole niby to funkcjonuje, jednak dzieci nie bardzo wiedzą czemu to służy i jak z tej instytucji korzystać. Innymi słowy, mam wrażenie, że dostajemy narzędzie bez instrukcji obsługi.
Oszczędzanie to sztuka wyboru
Zaczęliśmy rozmawiać o korzyściach posiadania 2 wiaderek i co jakiś czas wracam do tej rozmowy bo wiem, że dziecko nie wszystko od razu rozumie. Dlatego daje mu czas i pozwalam poznawać tajniki ekonomii krok po kroczku. Kilka powodów oszczędzania, które poruszamy co jakiś czas to:
„Gdy znajdziesz coś ciekawego, będziesz mógł sobie to kupić za swoje oszczedności. To wspaniałe gdy możesz sam takie decyzje podejmować, prawda”? (wskazuję, ze staje się uniezależniony od nas-rodziców)
„Gdy pojedziesz na wycieczkę lub wakacje, będziesz miał swoje pieniądze, a nawet będziesz mógł za takie wakacje sam zapłacić” (pokazuję, że różne sposoby oszczędzania pełnią różne funkcje)
„Gdy będziesz oszczędzał, twoja kupka będzie rosła i w którymś momencie będziesz mógł kupić sobie coś naprawdę drogiego” (jak wyżej-))
Teraz widzę jednak, ze popełniłem pewien błąd. Sam zasugerowałem mu korzyści z posiadania własnych pieniędzy. Dziś gdybym mógł cofnąć czas, postawiłbym pytanie wymagające z jego strony kreatywności:
„Jak myślisz dlaczego warto jest mieć swoje pieniądze?” „ Co dzięki nim możesz zrobić”
Wydaje mi się ze tak postawione pytanie wywołuje dwie rzeczy: skłania go do refleksji oraz pozwala wyłapać pewne błędy myślowe bazując na odpowiedziach.
Kilka źródeł zarabiania przez dzieci
Kieszonkowe, to tylko jedna z form umożliwienia dzieciom zarabiania pieniędzy.
Latem często zachęcam syna aby pomógł mi wykonać jakąś prace, za które otrzyma wynagrodzenie. To może być np. grabienie skoszonej trawy. Ostatnio mój syn wprawia się w pewnym programie do grafiki-bardzo prostym. uczymy się rysować proste postacie.
Dzięki temu nie tylko nabywa nowe umiejętności, ale też pomaga mi przy moich prostych prezentacjach na You Tube. I oczywiście, jak każdy ‘grafik’, otrzymuje wynagrodzenie.
Czasami daję lekcję tego, że praca może być świetną zabawą i jeszcze otrzymujemy za to pieniądze. Gdy zleciłem mu mycie samochodu, żadna myjnia wcześniej nie robiła tego tak dobrze i ….tak długo-).
Czasami próbuję go tez sprowokować pytaniem:
„Co mógłbyś w tym tygodniu zrobić aby zarobić sobie trochę pieniędzy?”. To pytanie uświadamia, że nie musi czekać aż ktoś mu da pieniądze, ale sam może wyjść z inicjatywą ich zarobienia. (I kurczę, radzi sobie z tym coraz lepiej).
Co jednak z płaceniem za oceny czy prace domowe, które na niego przypadają, jak np. sprzątanie pokoju? Badania jakie znalazłem pokazują, że w ten sposób możemy wykształcić tok myślenia w którym absolutnie wszystko jest przeliczane na pieniądze.
Dlatego dla mnie oceny nie są powodem za który mógłbym zapłacić dziecku. Jednak, oceny otrzymuje się za konkretną wiedzę. Jeśli wiec pokażemy, że ta wiedza może przyczynić się do tego, że nabywamy dodatkowe umiejętności które pozwolą nam zarobić coś extra…-))
Rezultaty po kilkunastu miesiącach wyrwały mnie z butów.
Działamy tak w naszym systemie oszczędzania już prawe 2 lata. Co zauważyłem?
-z małych kwot na koniec roku zbiera się spora sumka, co w przypadku syna wywołuje dużego banana na twarzy.
-syn nauczył się nie wydawać wszystkiego. Widać to choćby nawet po tym ze gdy jedzie na wycieczkę, część pieniędzy przywozi ze sobą (w odróżnieniu ode mnie, gdy byłem w jego wieku i gdy coś mi zostawało natychmiast szedłem do sklepu aby wydać dosłownie wszystko…no bo jak mama dala to tak trzeba zrobić-wydawać-))
-przyszedł również ten dzień, w którym syn oznajmił mi, że za swoje pieniądze chciałby sobie kupić teleskop (czyli droższa rzecz, na która trochę musiał uskładać). Oczywiście dołożyłem nieco do zakupu, a to pokazało, że moje wysiłki idą w dobrym kierunku.
Po co w ogóle poruszać temat oszczędzania? Przecież dla wielu pieniądze to najgorsze zło…
Kiedyś myślałem ze jeśli ktoś ma ‘pod górkę’ tzn. pochodzi z biednej rodziny to życie samo go uczy zaradności i oszczędzania. Nic bardziej mylnego. Nie dalej jak 2 lata temu poznałem pewnego nastolatka który pochodził z dość biednej rodziny.
Dzięki swojej odwadze i chęciom znalazł fajną dobrze płatną pracę dorywczą. Jednak za zarobione pieniądze kupił sobie sprzęt wart kilka tys. złotych, którego użył ze 2 razy w roku. Aaa i uprzedzę pytanie: zdecydowanie miał inne potrzeby.
Jego przeciwieństwem jest mój kolega, który zawsze ma pieniądze. Tak jak poprzednik, nie wstydzi się szukać wakacyjnych, dorywczych prac. Obaj też startowali z podobnego poziomu zamożności. Co wiec ich różni? Odpowiedź sprowadza się do prostego równania:
przychody – wydatki muszą być większe od zera.
Tylko jeden z tych chłopców je spełnia.
To pokazuje, że oszczędzanie jest umiejętnością która wymaga nieco teorii oraz ćwiczeń. To z kolei przekształca się w nawyk… dobry lub zły, w zależności od obranego kierunku.
Pieniądze to jednak nie wszystko
Jest jednak w temacie pieniędzy jeszcze jednak sprawa najważniejsza. Pieniądze nie powinny być celem samym w sobie. Aby osiągnąć sukces, musimy pokazać dzieciom, że dzięki pieniądzom możemy zrobić też coś dobrego. Dlatego błędem, który popełniłem, jest zaproponowanie tylko 2 wiaderek.
Tak naprawdę oszczędzanie pieniędzy powinniśmy zacząć od trzech: wydatki bieżące, oszczędności długoterminowe, oraz pomoc innym. To właśnie to ostatnie wiaderko uczy nas dzielenia się naszym dobrem z innymi, a jeśli umiejętnie z tego skorzystamy, wyeliminujemy tez skąpstwo, oraz nauczymy patrzeć na pieniądze nie jak na cel sam w sobie lecz środek, dzięki któremu można wiele dobrego zdziałać.
Postarajmy się więc aby nasze dzieci miały dobry zwyczaj oszczędzania pieniędzy. Jednak jak znaleźć inne możliwości zarabiania? To wymaga umiejętności zwanej kreatywnością-o tym w jednym z następnych postów. Jeśli nie chcesz przegapić, zapisz się do mojego newslettera. Dostaniesz też ode mnie ciekawego e-booka.-).