Kasia gra w piłkę

Cześć. Mam na imię Kasia i w zeszłym tygodniu skończyłam 5 lat.  Moje włosy są już tak długie, że mama co rano plecie mi warkoczyki zakończone kolorowymi wstążeczkami. Bardzo śmiesznie w nich wyglądam.

Mam też w domu kanarka, kota i starszego brata. Ma na imię Michał i ma już 10 lat. Trochę zazdroszczę Michałowi że jest już taki duży, choć wiem, że za parę lat też taka będę.

Mój brat jest bardzo fajny.  Często mi pomaga i lubimy się razem bawić. Szczególne często gramy razem w piłkę. Przed naszym domem jest nawet niewielki ogródek, w którym tata zrobił nam małą drewnianą bramkę, do której możemy strzelać gole. Nie jest to co prawda tak duża bramka jak w naszej szkole, ale i tak jest fajnie.

Michał jest członkiem szkolnej drużyny piłkarskiej. Któregoś dnia powiedział

„Kasia, czy chciałabyś pójść dziś ze mną na trening piłki nożnej?”

„No jasne że tak”-odpowiedziałam. Bardzo się ucieszyłam, bo nigdy jeszcze nie byłam na prawdziwym piłkarskim treningu.

Gdy przyszliśmy na miejsce, zobaczyliśmy pewnego pana, który miał gwizdek i co chwile bardzo głośno nim gwizdał. To był nasz trener, który po kilku minutach podszedł do mnie i z uśmiechem na ustach spytał?

„Cześć. Jestem Wojtek. Jak masz na imię młoda damo?”

_Jestem Kasia”-odpowiedziałam nieśmiało.

„Czy chciałbyś dzisiaj pograć z nami w piłkę?”

„Oj tak, bardzo!”-wykrzyczałam z radości.

Dobrze więc. Tomku, będziesz dzisiaj przewodnikiem dla Kasi. Pokaz jej proszę wszystko.

Trening zaczął się od rozgrzewki, chociaż zupełnie nie rozumiałam po co nam ta rozgrzewka bo tego dnia było bardzo ciepło. Dopiero potem okazało się że zanim zaczniemy grać, musimy rozgrzać mięśnie bo inaczej możemy zrobić sobie krzywdę. Robiliśmy więc pajacyki, przysiady i skłony-było bardzo śmiesznie a ja nawet się troszkę zmęczyłam. Potem Wojtek położył w jednej linii kilka małych słupków. Każdy z nas otrzymał piłkę i naszym zadaniem było biec razem z nią miedzy słupkami. Nie było to łatwe, ale Tomek powiedział, ze na początku nigdy nic dobrze nie wychodzi. Ale jeśli będziesz próbować, w końcu się uda. Miał rację. Za pierwszym razem potknęłam się o własne buty. Za drugim i trzecim było lepiej choć piła wciąż uciekała mi na boki- w ogóle nie chciała mnie słuchać. Dopiero za czwartym razem zrozumiałam jak to trzeba robić. Mój brat miał racje – na początku nigdy nic nie wychodzi, dlatego trzeba ciągle próbować aż się uda.

Po krótkiej chwili zaczęliśmy grać. Ja byłam w tej samej drużynie co mój brat i stałam bardzo blisko bramki. Obserwowałam jak inni kopia piłkę Ależ oni mają dużo siły – pomyślałam

Piłka nożna to gra zespołowa. Nie można jej wygrać samemu.

Nagle ktoś krzyknął „Kasia, przejmij piłkę”.

Nie trzeba  mi było dwa razy powtarzać. Natychmiast dobiegłam do piłki, skierowałam się w stronę bramki, wycelowałam i bach…gooool!’

„Kasiu, wspaniale, tylko strzeliłaś nie do tej bramki co trzeba. My musimy strzelać do tej drugiej”.

Po chwili wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Piłka nożna nie jest jednak taka prosta jak myślałam, ale tego dnia bardzo dużo się nauczyłam. Poprosiłam też tatę aby zrobił nam również drugą bramkę w ogrodzie – tak jak na prawdziwym boisku.

Gra w piłkę jest bardzo fajna i nie jest najważniejsze to czy wygrywasz czy przegrywasz. Ważne że możesz ten czas radośnie spędzić z przyjaciółmi na świeżym powietrzu. Tamtego dnia wróciłam do domu strasznie głodna. Mam powiedziała, że powinna częściej chodzić na treningi, bo nigdy dotąd nie miałam takiego apetytu. No cóż, kolejny trening w piątek.


Chcesz być na bieżąco z nowymi bajkami? Zapisz się na newsletter pobierając darmowego e-booka TUTAJ. Gwarantuję sporo ciekawej wiedzy-)